WŁADZA, PIENIĄDZE I WYBORY.

Dzieci są zwierciadłem rodziny, szkoły, ulicy, kościoła… Z ich twarzy i z tego co mówią wprost odczytasz większość naszych problemów, których my, dorośli, w pośpiechu życia nie zauważamy. Często przychodzi do mojego sklepiku chłopiec (3 klasa podstawówki). Lubimy „pofilozofować” na różne tematy. Czasem nawet sprzeczamy się. Ostatnio powiedział mi, że jak zostanę radną, to będę jeszcze bogatsza. Zadziwił mnie. Tym razem nie chciał ze mną dyskutować. Nie miał czasu. Zastanawiam się do dziś nad tym, co on przez to chciał mnie (konkretnie mnie) powiedzieć i dlaczego? Jedno na pewno mu się udało, choć może nie planował tego, zasiał we mnie niepokój, może nawet uczucie wstydu, że jakby startując do rady, wyciągam rękę po pieniądze, a przecież nie muszę, bo mam swój sklep, więc i tak jestem bogata. Często mi to mówił. Postawiłam więc sobie pytanie, czy muszę ubiegać się o mandat radnego? Rzeczywiście – niby nie muszę. Pracuję. Dzieci już wykształciłam. Dla mnie samej – może nie muszę. Są jednak sprawy, na które chciałabym mieć osobisty wpływ. Jak inaczej to zrobić? Stojąc obok? Jeśli chodzi zaś o pieniądze, mają zależeć od efektów pracy. Wtedy nie są „wstydliwe” . Temat: władza i pieniądze. Pierwszymi, którzy kształtują wizerunek władzy są rodzice. W różnych domach różnymi metodami i z różnym skutkiem. I to już od urodzenia. Władza to mama i tata, babcia i dziadek, starsze rodzeństwo. Potem dochodzą opiekunowie, nauczyciele, pracodawcy itp. Władza to także ksiądz i sędzia. Jeśli przychodzi do mnie dziecko i mówi, że jak będę radną, to będę bardzo bogata, to myślę, że do wymienionych przeze mnie przedstawicieli władzy dołączyły się , wręcz dokleiły się, pieniądze. Nie było ani słowa, co ja tam będę robiła, albo że pewnie będę na przykład ważną osobą w mieście. Tylko, że będę bogata. I to był jakby jego zasadniczy i najważniejszy „problem”. Myślę, że coś jest nie tak w kształtowaniu osobowości naszych dzieci. Kurczy się miejsce na szacunek dla drugiego człowieka. Na szacunek dla naukli , dla pracy. Na szacunek dla władzy. Zaczyna się wszystkich i wszystko postrzegać poprzez pieniądze. W świadomości już wykiełkowało: władza = pieniądze. Temat: wybory. Czy pójść na wybory? A jeśli – to komu oddać swój głos? Komu „dać” te pieniądze? Czy użalić się nad biednym bezrobotnym, czy jeszcze dołożyć temu, co już ma pracę i nieźle sobie radzi, czy wręcz dać bogatemu, któremu tylko jeszcze potrzebna jest „władza”. Jak w tym wszystkim nie narazić się swojej władzy: rodzinie, pracodawcy, kościołowi. Zdawałoby się, że takie proste: iść na wybory i głosować na kogo się chce. Nikt nam na ręce nie będzie patrzył, a kartka papieru przyjmie z pokorą naszą decyzję. Jesteśmy przecież wolnym narodem. A jednak…Okazuje się, że najtrudniejsze jest to co najprostsze, a wszystko dlatego, że brak nam do tego wiedzy. Czyli potrzeba nam się nadal uczyć. Ciągle czegoś trzeba się nam uczyć. Ale przede wszystkim uczmy się tego, że pieniądze nie są wartością nadrzędną. Uczmy się, by władza służyła człowiekowi. Ale przede wszystkim nie zapominajmy, że:CZŁOWIEK UCZY SIĘ OD CZŁOWIEKA.