ABORCJA – IN VITRO – EUTANAZJA

Dziś w moim sklepiku dyskusja, bo 13 latka urodziła dziecko.
Pani Jadwiga opowiedziała o młodym małżeństwie, któremu po wielu zabiegach
udało się urodzić synka in-vitro. Ma już kilka latek. Małżeństwo katolickie, całym sercem służące Bogu i kościołowi. Dziś słuchając dyskusji o in-vitro, czują się złoczyńcami – grzesznikami. Wtedy nie było takiej dyskusji. Dziecko nawet zostało ochrzczone. Nagle ich fundament religijny  zachwiał się. 
Wspominałyśmy czasy, kiedy panna z dzieckiem była nawet wypędzana z domu.
Ksiądz nie chciał dziecka ochrzcić, bo nie było małżeństwa.  
Dziecko niepełnosprawne fizycznie, czy psychicznie było ukrywane przed znajmymi.

Temat rozwinął się 3-wątkowo: aborcja , eutanazja  i in-vitro.
Ostatnio najczęściej podejmowane tematy „na górze”.
Dyskutowałyśmy, że to tylko tematy zastępcze, by odwrócić uwagę od kryzysu państwa.

A jednak …
Jednak okazało się, że to tematy jak najbardziej podstawowe.
I jak wszystko co podstawowe, powinno mieć swoją własną  podstawę.
Nie ustawę, tylko podstawę.
Niby nie różnica, a jednak różnica.
Podstawa  – to fundament, baza itp.
Podstawę tworzy pojedynczy człowiek. 
Człowiek –  to źródło.

Maria, Teresa, Cecylia, Zofia… Jan, Marek, Łukasz….. .
Piękne dzieci, piękne imiona, biblijne nawet.
Piękne,  zdrowe, szczęśliwe i z prawego łoża.
Duma rodziny.
Rosną na chwałę Boga.

A jeśli brzydkie, chore, nie z prawego łoża, albo na imię im „In-vitro”?
Jakie ich prawo do życia?
Prawo do chwały Boga?

Ustawę tworzy „góra”.
„Góra” im wyższej nad źródłem tym gorzej widząca.
A człowiek żyć musi.
Często z bólem serca, wyrzutami sumienia, z kulą u nogi, na oczach ludzi…
Nietolerancja rodzi nietolerancję.
Często źródłem nowych nietolerancji są właśnie ustawy.
A uczy się nas, że jeśli masz zrobić źle, albo nie masz pewności,  że robisz dobrze – nie rób.
Szczególnie wrażliwa na ustawy jest godność człowieka.

Więc może najpierw należy dyskutować z tematycznie doświadczonym społeczeństwem?