DRZWI

Kolejne przemeblowanie. Wymieniłam drzwi w moim mieszkaniu. Stare były od samego początku, odkąd w nim zamieszkałam. Były zwykłe „pagietowskie” – niby wszystkie jednakowe, ale każde inne: różne szyby, różny kolor listew podtrzymujących szyby. Jakość w porównaniu do dzisiejszych, nawet tych najgorszych, wątpliwa. Nie mogłam już dłużej na nie patrzeć, dlatego zdecydowałam się na ostre oszczędzanie, by móc kupić nowe. No i udało się. W międzyczasie przeglądałam katalogi, strony www, sklepy z drzwiami, aż wybrałam moim zdaniem najwłaściwsze.
Mają mi służyć do końca życia. Dlatego decyzja nie była łatwa. Drzwi są podobne do poprzednich (przyzwyczajenie jest częścią natury). A więc są białe. Model „Wiedeń” z katalogu „Porta”.

Wczoraj rano dwaj panowie montażyści przyjechali z drzwiami. Jeden starszy, a drugi, jak się potem dowiedziałam, to student naszej politechniki. Z uśmiechem zameldowali się zgodnie z umówioną godziną. Upewnili się co do mojego nazwiska.
I … okazało się, że to nie te drzwi, które zamówiłam.
Ich uśmiechy zawisły w powietrzu, a mnie opadły ręce.
Jak to?
Białe? – białe. 5 sztuk? – 5 sztuk. Pani P.? – pani P.
Ale to nie te drzwi zamawiałam.
Zaczęły się telefony. Dobrze, że miałam właściwy katalog i mogłam panom montażystom pokazać, jakie zamawiałam. Przeprosiłam, że niestety muszę zamknąć przed nimi drzwi.
Odjechali bez jakiegokolwiek wyjaśnienia.
A co by było, gdybym to nie ja była podczas montażu?

Za pół godziny dzwonek do drzwi. Wrócili. Tym razem wnieśli na piętro tylko jedne, nie tak jak poprzednio wszystkie pięć, zanim zapukali do moich drzwi.
Takie? – takie. Trzy wzory? – trzy wzory: 2 łazienkowe z okienkiem, 2 całe przeszklone i 1 pokojowe nie całe przeszklone.
Piotrek, wnoś resztę.
– Jak długo panom zejdzie z montażem – zapytałam, bo przecież to sobota ostatkowa, a ja byłam zaproszona do Bartodziej na „Dzień Kobiet”, które organizowało Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Wsi Bartodzieje.
– Dwie-trzy godziny – obiecał.
– Czyli jakieś cztery? – skwitowałam.
No i nie pomyliłam się. Nie powiem – pracowali solidnie. Okazało się, że nie byli poinformowani przez swoich przełożonych, że z jednymi drzwiami będą mieli problem. Ale poradzili sobie.
Jestem bardzo zadowolona. Także z Dnia Kobiet w Bartodziejach.
Super ostatki. Jeszcze takich nie miałam.