Zdawało mi się, że co jak co, ale szachy to nie dla mnie. Zaczęło się tak niewinnie. W 2004 roku pan Marek Niedźwiecki (którego przedtem ani nie znałam, ani o nim nie słyszałam) zaproponował mi napisanie najpierw wierszyków, a potem baśni na temat szachów. Chodziło jemu o to, żeby na naszym radomskim podwórku i naszymi lokalnymi pomysłami spróbować szachy wprowadzić do szkół. Sam już pracował nad książeczkami szachowymi dla początkujących, nie tylko dla dzieci. Cel był tak szczytny, że nie odmówiłam. Najpierw poznałam tajniki gry, a potem powstała „Baśń o woju Radomirze”, w której wydanie włączył się nawet prezydent miasta. Ale jak to często bywa, temat zaczął się rozkręcać. Kolejny pomysł jaki powstał, to bicie rekordu Guinnessa w szachach. Radom wielką szachownicą! To dopiero wydarzenie. Przyznam, że jakoś nie bardzo to widziałam, może nie tak od razu. Nawet zaproponowałam, by najpierw rozegrać turniej w szkołach „systemem matur” – we wszyskich szkołach o jednej godzinie start. Spróbować zorientować się jak odpowiedzą szkoły. 8 listopada 2006r. o godz. 12. w Radomiu odbył się więc wielki turniej szachowy. Udział wzięło prawie 1000 uczniów. Dla mnie to już był sukces, ale jednocześnie sygnał, że można próbować bić rekord Guinnessa, który należy do Meksyku (14 025 szachistów). W styczniu tego roku powstał komitet organizacyjny. Marek Niedźwiecki jest przewodniczącym komitetu. W komitecie są m. inn. uczniowie PG13. I ja także tam się znalazłam. Czy nam się uda? Problemów mamy dużo, a doświadczenia niewiele. Oczywiście liczymy na wszelką pomoc. Rozmawiamy o tym naszym przedsięwzięciu ze wszystkimi, którzy chcą nas słuchać, zapraszamy do komitetu organizacyjnego wszystkich, którzy chcą nam pomóc. I oczywiście wierzymy, że nam się uda. Wstępnie uzgodniono, że będzie to 1 czerwca na ul. Narutowicza o godz. 12. (może włącznie ze stadionem MOSiR). Jeszcze pracujemy nad szczegółami, ale już zachęcamy i zapraszamy do Radomia wszystkich chętnych szachistów. A zdawało się, że co jak co, ale szachy to nie dla mnie.