Prosto przed moim sklepem, dosłownie naprzeciwko drzwi wejściowych, zatrzymał się ładny samochód osobowy. Pierwsze z samochodu wysiadły dwie panie. Jedna z nich to moja stała klientka, a druga to, jak się za chwilę okazało, jej córki przyszła teściowa.
Z uśmiechem poinformowały mnie o celu swoich zakupów.
– Szykujemy się do wesela – mówi do mnie moja klientka. – Współne wesele – wspólne zakupy – uśmiecha się.
Na dworze ciepło. Drzwi sklepowe naprzeciwko lady, otwarte na całą szerokość. Rozmawiamy sobie spokojnie. Ruchu w sklepie teraz takiego nie ma jak kilka lat temu, gdy nie było jeszcze marketów. Jest więc czas na dłuższą chwilkę rozmowy. Okazja także lepiej poznać klientów. A więc gaworzymy, śmiejemy się. Dyskutujemy. Czas leci. Fajnie, miło.
Widzę, że do sklepu wchodzi mąż mojej klientki. Pomyślałam – niecierpliwy. Staje w drzwiach. Nic się nie odzywa, ale uśmiecha się. Więc i ja nie odzywam się do niego.
Nie daję po sobie poznać, że właśnie wszedł do sklepu. Pomyślałam, że niecierpiwi się i przyszedł trochę je „pogonić”, albo zobaczyć co kupują, czemu tak długo im schodzi. Z samochodu nie widział dokładnie, bo drzwi kierowcy od strony jezdni. Musiałby się przesiadać, niewygodnie. Po co. Tak sobie pomyślałam w przelocie. Ale nie odzywa się tylko słucha jak handlujemy. No dobrze. Niech słucha. Więc my dalej „handlujemy” i opowiadamy jakieś „głupstwa”.
Facet w końcu nie wytrzymał tej babskiej paplaniny i się odezwał:
– Długo jeszcze będę na was czekał?
– A co ty tu robisz? Miałeś czekać w samochodzie – odzywa się do niego żona, moja stała klientka.
– Śledzi nas – zażartowała ta druga pani.
No więc szybko zakończyłyśmy zakupy. Klientki wyszły. Wsiadły do samochodu ( od chodnika). Mąż mojej klientki siada za kierownicę i nagle słyszę;
– O k….., ukradli mi saszetkę i kluczyki od samochodu.
Nie będę dalej opisywać złości tego kierowcy, bo można sobie wyobrazić.
Tylko powiem, że moja klientka do swojego męża (czyli do tego kierowcy) powiedziała także bez ogródek.
– K…, czy ty zawsze musisz łazić za mną?
W tejże saszetce był cały ich ” majątek”.