Artykuł Małgorzaty Rusek „Kładka na Ustroniu do pilnego remontu” przypomniał mi czas, kiedy to kładkę tę projektowaliśmy. Pomysłodawcą i głównym projektantem był Jurek Materek. Było to dla naszej małej pracowni projektowej wielkie wyzwanie, a dla naszego miasta pierwsze „coś” wiszące na linach. Dokładnie – kładka podwieszona.
Najpierw wiele godzin dyskusji nad konstrukcją. I to właśnię ją najlepiej zapamiętałam, a chodziło o rodzaje obciążeń. Silny wiatr, nawałnice śnieżne, czy uderzenie w filar
właściwie były oczywiste. Ale co jeszcze? Co jeszcze? Co jeszcze może się z kładką dziać? Ktoś powiedział, że może zebrać się na przykład tłum ludzi. No to zaraz padła odpowiedź, a niby po co. No na przykład będą się ewakuować z jednej strony Ustronia na drugą. Możliwe? Możliwe. No i co jeszcze?
Aż ktoś w żartach zapytał , a co będzie gdy chłopakom zechce się kładkę rozbujać?. Możliwe? Możliwe. Na to Jurek, że możliwe i na taką sytuację także trzeba się przygotować,
ale kładka, jak każdy most jest obiektem strategicznym, podlega szczególnemu nadzorowi
i raczej taka sytuacja jest niemożliwa.
Kładka jest po części i moim „dzieckiem”. Mam więc dla niej szczególny sentyment.
Informacje, że się zestarzała, że przez te 20 lat nie opiekowano się nią właściwie, że przecieka, że ktoś uderzył w jej filar, że harcerze podczas koncertu 2 kwietnia kierowali ruchem pieszych na kładce, budzą wspomnienia tamtych dni . Miłe wspomnienia.