KONSULTANT czyli DOMOKRĄŻCA

Jak już wspomniałam w poprzednim wpisie
nie z jednego pieca chleb jadłam i wodę piłam nie z jednego wiadra
A jednak

Niedawno do mojego sklepiku przyszła klientka (gimnazjalistka/licealistka)
Znamy się od dawna
Jest częstą moją klientką
Tym razem już ze sposobu jej wejścia wiedziałam
że nie przyszła po zakupy, tylko na pogawędkę
Bywało, że gawędziłyśmy
Poczekałam, aż zostaniemy same
Pierwsza  zaczęła
– Chciałam się pani pochwalić, że zostałam konsultantką firmy A… – z prawdziwie szczerym  uśmiechem informowała mnie o tym „wielkim wydarzeniu”w jej życiu
Zaskoczyła mnie
Co ja jej mogłam powiedzieć?
Z marszu pochwalić?

Zdarzyło się w moim życiu, że także byłam taką „konsultantką”
Z różnych względów zrezygnowałam. Nie dla mnie takie zajęcie
Dla niej, chyba także
Ale jak ją odwieść, jak odradzić bądź co bądź jeszcze dziecku,  takie zajęcie?
Dorosłemu to bym walnęła prosto z mostu
jaki tam konsultant – zwykły domokrążca, żeby nie przyrównać do żebraka.
Alo ona?
Taka młoda, delikatna osóbka
Może się jeszcze obrazić

Uśmiechnęłam się więc do niej i mówię
– Ja to lubię niezależność. Lubię kupować w różnych sklepach.
  Konsultantka, jakby z góry nakładała na siebie obowiązek zakupów w „swojej” firmie
  To tak jabyś w swoim menu obiadowym miała ciągle dania tylko kartoflane.
  Uwielbiam kartofle, ale gdybym jadła je na okragło, pewnie by mi zbrzydły.
  Na okrągło, to mogę jeść tylko chleb – dodałam. – Różne chleby. Uwielbiam chleb. Szczególnie z naszego PSS-u – uśmiechnęłam się.
Ona na to:
– Ale ja na kosmetykach również chcę zarabiać. Chcę mieć własne pieniądze
– A to – mówię jej – już problem poważniejszy. Nie masz jeszcze 18 lat, jak zarejestrujesz firmę? Na mamę?
– Mamie nie podoba się mój pomysł. Poza tym nie muszę mieć firmy
– Jeśli chcesz zarabiać, to także będziesz miała różne opłaty, w tym podatki
  Urząd Skarbowy nikomu z zarobionej złotówki nie daruje nawet grosza
  Praca , to nie zabawa. To poważna sprawa. A jak jakaś złośliwa koleżanka cię podkabluje?
Zmieszała się na moją odpowiedź
– Twoja mama ma rację – rozszerzam problem dalej – Na pewno stara się, żeby niczego ci nie brakowało i  żebyś miała czas na naukę. Bo to jest twój podstawowy obowiązek na dzisiaj. W jakim świetle ją stawiasz?
– Ale ja chcę się sprawdzić – stanowczo odpowiedziała. -Przeszłam specjalne szkolenie
Koleżanka we mnie zainwestowała. Nie mogę jej zawieść
– Koleżance podziękuj za szkolenie. Nie przejmuj się, że straciła czas. Każdy zawód ma swoje koszty. Kup jej czekoladę z orzechami, albo jakąś ciekawą książkę z dedykacją na pamiatkę
I daj sobie spokój z tą „konsultantą” – specjalnie zrobiłam odpowiednio nieciekawą minę, żeby  ją dodatkowo zniechęcić
Zmieszała się ponownie po moim wywodzie, ale jakby nie dawała za wygrane
– Przyniosłam nowy katalog, ale …
Uśmiechnęłam się.
Spojrzała na mnie.
Na szczęście weszła następna klientka.
– To ja już pójdę. Do widzenia.
– Do widzenia.

Czy zrozumiała o czym żeśmy rozmawiały? 

Jak szeroko sięgają macki kapitalistów?
Jak głęboko kapitalizm wnika w strukturę człowieka?
Czy jeteśmy skazani na współczesne niewolnictwo?
Dokąd goni świat?
Ile człowieka zostanie z nas?

A zdawało się, że wiele wiem
bo nie z jednego pieca chleb jałam i wodę piłam nie z jednego wiadra.
A tu jeszcze tyle pytań, bez odpowiedzi