Kilka lat temu, buszując w Internecie w poszukiwaniu wieści z moich rodzinnych stron, znalazłam informację, że pewien emeryt (Wojciech Różycki) odbył pieszą wędrówkę granicami dookoła Polski. Zrealizował swoje marzenie.
I ja zamarzyłam … obejść granicami dookoła Radom.
Ale jak to z marzeniami bywa, nie zawsze od razu spełniają się.
Czas uciekał, lat mi przybywało (dziś dobiegam 60).
Aż w końcu udało się.
Wczoraj wycieczkę zrealizowałam.
Wybrałam się na nią z córką (sama trochę się bałam).
Najaktualniejsza mapa Radomia czekała od zeszłego roku. Aparaty cyfrowe – na wszelki wypadek dwa: jej i mój, kartki papieru, długopisy…
Wycieczka zajęła nam dwa dni po 10 godzin marszu dziennie. Zrobiłyśmy sądzę ok. 60 km.
Dokumentacja to ponad 250 zdjęć, które teraz opracowuje córka, a ja opracowuję tekst.
Niebawem odcinkami przekażę swoje emocje z wędrówki na tym blogu.
Nasz szlak nazwałyśmy szlakiem turkusowym.
Dlaczego akurat turkusowym?
Turkus kojarzy się z podróżami, a w wielu kulturach uważany jest za kolor ochronny.
Biżuteria z turkusów ma także charakter talizmanu. To kamień „Byka” – mojego znaku Zodiaku.
Poza tym kolor turkusowy uznano w 2010 roku najmodniejszym. Nawet panowie noszą turkusowe krawaty. No i żaden szlak turystyczny jeszcze takiego koloru sobie nie zastrzegł.
Lubię kolor turkusowy.
W najbliższym czasie zapraszam moich Czytelników na blogowy „Turkusowy szlak”.