Spotkał mnie ogromny zaszczyt.
Do mojego oczka wodnego wprowadziły się traszki.
Pierwszą zoczyłam ją – traszkę, a dzisiaj jego – traszka.
Jestem dumna, że mam takich gości.
A było tak. Zauważyłam, że w moim bajorku pływa jakaś dziwna rybka. Czarna, dość długa i pięknie faluje ogonem. Moja rybka (japończyk) pływa po linii prostej, a ta jakby była „na fali” – zygzakiem. Co za rybka? Skąd się wzięła? Spadła z nieba? Może to taka trochę inna, ale jednak „złota rybka”, bo tylko ona mogłaby spaść z nieba. Już nawet zaczęłam zastanawiać się nad swoimi trzema życzeniami…
Pokazałam ją małżonkowi. Też był bardzo zdziwiony.
Wiosną wyczyściłam oczko. Osoki poprzenosiłam do wiaderek.Wybrałam wodę (za radą znajomych wylałam ją na pole, bo podobno woda z oczka dobra do podlewania).Odłowiłam do wiaderka japończyka (tylko jeden przezimował). Muł wyniosłam na kompostownik.
Żadnych innych gatunków ryb w moim oczku nie było, więc nie szukałam. Zauważyłam tylko nieżywą rozkładającą się jaszczurkę. Dużo mam ich na działce,pomyślałam, że pewnie szła po wodę i potem nie udało się jej wydostać, bo folia śliska. Szkoda jaszczureczki. Mam ich na działce bardzo dużo. Wylegują się na kamieniach, jak jest ciepły dzień.
Po kilku dniach od napełnienia oczka wodą „wylałam” japończyka. Biedny, sam jeden pływał po oczku. Nawet myślałam, żeby dokupić kilka sztuk, żeby nie był sam. Japończyki są tanie. Rybacy uważają, że to rybi chwast i biorą ich jako żywiec na szczupaka. Ale mnie się podobają. Jednego roku miałam ich w moim małym bajorku pewnie ponad setkę.
Aż tu po kilku tygodniach pojawia się ta rybka.
Zaraz opowiedziałam o niej mojej przyjaciółce. Stwierdziła, że to nie może być ryba. Ryby mają kręgosłupy, więc przy pływaniu nie falują, tylko płyną prosto. Może to być pijawka. Zaraz po tej informacji weszłam na Internet i o pijawce przeczytałam, że może uśmiercać ryby, a ja mam w planie ponownie zarybić moje oczko (mam dostać karasie).Postanowiłam więc ją wyłowić i wyrzucić na kompostownik. Ale zanim ją wyłowiłam, pomyślałam, że mam okazję przyjrzeć się tej pijawce (z bliska nigdy nie widziałam). I udało mi się.Wyłowiłam ją siatką.
Brrrr. Pijawka. Dreszcz zimny przeleciał mi przez plecy na myśl, że mogłaby się do mnie przyssać. Więc ją natychmiast do wiaderka z wodą. Przyglądam się, przyglądam. Okulary nawet włożyłam. No – pijawka. Przylgnęła do dna wiaderka i nie rusza się.Pstryknęłam jej zdjęcie i zaraz obejrzałam. Chyba pijawka. Dopiero gdy powiększyłam zdjęcie, zobaczyłam, że ta pijawka ma cztery łapy i wygląda jak krokodyl.
Skąd u mnie w oczku krokodyl? A może to kijanka jakiejś super maszyny-ropuchy z jeszcze nie odpadniętym ogonem? Strach nawet pomyśleć i o takiej super maszynie-ropusze, ale żal mi się jej zrobiło, więc nie poszła na kompost tylko z powrotem do oczka. Do mojej przyjaciółki wysłałam mailem informację o moim krokodylu (wraz ze zdjęciem). No i wtedy okazało się,że to … traszka. Zdjęcie poszło jeszcze do Gdańska do eksperta,który potwierdził status mojego gościa.
Dziś zoczyłam jego. Wygląda, jak miniaturka smoka wawelskiego.
Czy w moim oczku razem zakwitną?
Fajnie byłoby gościć tak zacną rodzinkę.
Z Wikipedii:
Traszka zwyczajna (Lissotriton vulgaris) – gatunek płaza ogoniastego z rodziny salamandrowatych. Ubarwiony jest w odcieniach brązu z czarnymi plamkami, bardziej widocznymi u samców, które są większe od samic. Posiada szeroki zasięg występowania w Europie i zachodniej Azji. Preferuje niziny i lasy, choć zapuszcza się też w góry i siedliska zmodyfikowane działalnością człowieka. Większą część życia spędza na lądzie. Rozród przebiega w wodzie. Zapłodnienie poprzedza taniec godowy samca, po nim zaś następuje składanie jaj przez samicę, która zawija je w liście roślin wodnych. Wylęgają się z nich kijanki, które po metamorfozie wychodzą na ląd. Zwierzęta te żywią się w większości bezkręgowcami, ale też i innymi płazami.
Traszka zwyczajna w Polsce jest pod ochroną.