2013 rok przyniósł mi nowe obowiązki. Pierwszy – zostałam teściową. Drugi – dostałam pod opiekę kocicę. Staram się dogodzić i jednemu, i drugiemu. Z zięciem idzie się dogadać, ale z kocicą nie tak łatwo.
Kocica – Norweżka leśna o imieniu Pusia, okazała się charakternym kotem. Przez kilka dni zza fotela nie wychodziła, a jeśli już musiała, to jeżyła się, syczała jak wąż, potrafiła też drapnąć. Zafundowałam jej cały pokój do dyspozycji. Miała w nim swoje dwie kuwety, przywiezione z poprzedniego domu, także legowisko, nawet miseczki. Miała też wolny wstęp do wszystkich pomieszczeń. To co zrobiła? Najpierw nasikała w swoje legowisko, potem w wersalkę, która znajduje się w w tym pokoju, na koniec do mojego buta. Nie wytrzymałam. Zaczęłam ją przyzwyczajać do nowego. Kupiłam nową kuwetę (jedną, ale większą zamiast jej dwóch mniejszych). Wyniosłam ją do łazienki. Także w łazience zrobiłam jej jadalnię, kupując dwie podwójne miseczki i zamknęłam pokój, który tak zbrudziła. Ma teraz do dyspozycji tylko kuchnię, jeden pokój, korytarz i łazienkę. Trudno.
Mija właśnie miesiąc odkąd mam ją w swoim domu. Zdawać by się mogło, że zaakceptowała taki stan rzeczy. Śpi na moim komputerowym krześle lub na podłodze na dywanie. Lubi żeby ją czesać, ale tylko tam gdzie ona chce, w przeciwnym razie potrafi zaatakować i drapnąć. Lubi też ugniatać mi brzuch. Robi to jak małe kocię – czasem bez opamiętania, że aż się zaślini. Oprócz puszeczek i suchej karmy lubi ludzką wędlinę – mielonkę, kiełbaskę – nawet boczek. Dostaje też śmietankę – porcję jak do kawy. Ale przede wszystkim lubi trawę, którą przynoszę jej z działki, choćby i spod śniegu wykopaną. Tnę ją nożyczkami. Zjada nawet suchą, jak krowa siano. Bo też jest moja Norweżka duża, jak cielak. Ważyła, jak ją bałam do siebie, około 8kilogramów. 25 marca skończy 6 lat. Kupiona była przez Internet, jako 3-tygodniowe kocię, które odrzuciła matka. Może dlatego jest taka nieufna i potrafi walczyć o swoje? Jest bardzo lękliwa. Lubi wychodzić na klatkę schodową, ale na podwórko – niekoniecznie. Boi się nawet ptaków. Wypuszczam ją także na balkon. Nawet poszła na balkon sąsiadów, ale już zastawiłam jej tajemne wejście. Na balkonie nie siedzi długo, bo zaraz coś ją wystraszy i ucieka do domu. Jak będzie, jak zabierzemy ją na działkę? Czy przesiedzi w swojej klatce, czy może odkryje piękno przyrody? Niedługo wiosna.