PLECAK DLA PUSI

Moja Norweżka otrzymała na „walentynki” plecak. Dziś była generalna próba jego użytkowania. Na spód plecaka położyłam ręcznik i żeby zachęcić ją do wejścia do środka plecaka ręcznik skropiłam kroplami walerianowymi. Dawka była chyba ciut za duża, bo nie chciała z niego wyjść – tak się w nim tarzała. W końcu udało mi się ją wyciągnąć i zmienić ręcznik – tym razem tylko z jedną kropelką kropli walerianowych. Pusia wyraźnie uspokoiła się i nawet nie bardzo chciała do niego wejść. Po kilku podejściach udało mi się ją wpakować (dosłownie, bo jest dużym kotem i ledwo zmieściła się ze swoim ogonem w plecaku). Poszłyśmy na mały spacerek do śmietnika wynieść śmieci i wróciłyśmy. Z plecaka wyszła spokojnie. Druga próba też się udała – spacer był już nieco dłuższy, bo dookoła bloku. Jutro ma być trzecia próba – jeszcze dłuższa.