Przez rok Polski Związek Działkowy toczył bój z władzą o prawa działkowców. Obywatelski projekt ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych miał swoich zwolenników i przeciwników. Dyskutowała cała Polska, aż powstała nowa ustawa, którą najwyższe czynniki przypieczętowały jednym wielkim entuzjazmem. Ja także ucieszyłam się, że spór nareszcie został zakończony, że spać mogę spokojnie. Czułam się, jakby mi ktoś przypiął skrzydła. Całą wiosnę „przylatywałam” niemal codziennie na swoją działeczkę i pracowałam. Podziwiałam zapach swojego osobistego koperku, który wysiałam jeszcze jesienią i już się zielenił, a także delektowałam się (oczywiście w swojej bujnej wyobraźni ) smakiem swojego osobistego ogórka, którego nasionko przed chwilą włożyłam delikatnie do ziemi. Domeczek wietrzyłam, sprzątałam i przeglądałam sprzęt po zimie. Wszystko, by móc cieszyć się nadchodzącymi weekendami i dobrze przygotować się na wakacyjny wypoczynek. A może przyjadą dzieci …
Niestety.Licho nie śpi. Doszła do mnie informacja, że oto właśnie rozpoczął się spór o altanki na działkach. Jakby mi ktoś dopiero co przypięte skrzydła zaczął odpinać. Zapach koperku i smak ogórka zawiesiły się na znaku zapytania. Altanki, które na działkach w rodzinnych ogrodach powinny być urokliwe i powinny stanowić ich największą ozdobę, mają zejść do poziomu wiat na narzędzia, w których hula wiatr i … złodzieje. To chyba niemożliwe.
Dyskutowaliśmy w naszym ogrodzie o celowości dalszej przynależności do Stowarzyszenia PZD. Nawet myśleliśmy o założeniu własnego stowarzyszenia. Ale w takiej sytuacji? Może trzeba będzie znów pracować na obywatelskim projektem … o altankach.