Jeszcze nie pracuję fizycznie na mojej działeczce. Tymczasem zachwycam się zapachem lawendy i maciejki. W tym roku wyjątkowo pachną urokliwie. Nawet zaskroniec polubił ich zapach. To stary bywalec mojego Koperkowa. Najczęściej go widuję w oczku. Żeby coś jednak pożytecznego robić na działce – zbieram ślimaki. Są wstrętne, obrzydliwe – ale nie mam wyjścia. Zjadają wszystko co ma młode liście. Najbardziej mi szkoda dalii. Młode ogórki musiałam odizolować butelkami, ostatnio zjadły mi młode aksamitki. Wyłażą po deszczu z różnych miejsc ogrodu. Są brązowe, czarne i szpakowate. Mam dla nich przygotowany słoik z wodą mocno osoloną. Pułapki na piwo, tak mocno reklamowane przez handlowców, niestety nie nadążają. Wczoraj zrobiliśmy niespodziankę wnuczce Oli i zawieźliśmy ją na działeczkę bardzo późnym wieczorem – tuż przed zachodem słońca. Zobaczyła, jak świecą solarne lampki. Najbardziej podobało się jej Szkaradkowo. Jest oświetlone dwiema kierunkowymi lampkami. Obiecałam, że kiedyś przenocujemy razem i zobaczymy Szkaradkowo o północy. Zainstalowaliśmy dla Oli w jej domku tablicę do pisania. Stary obraz ze ściany posłużył za bazę, na którego nakleiliśmy samoprzylepną czarną specjalną folię do pisania.