Tegoroczne pierwszolistopadowe święta były wyjątkowe.
Długi weekend, piękna pogoda. Nawet na rozgrzebane roboty drogowe dało się machnąć ręką.
Dziś natomiast, jakby na zakończenie tych świąt, odbył się koncert w kościele św. Wacława. Wystąpił światowej sławy wirtuoz skrzypiec – Konstanty Andrzej Kulka oraz grający na organach Robert Grudzień. Koncert dedykowany był wszystkim darczyńcom wspierającym dzieło ratowania zabytków cmentarza rzymskokatolickiego przy ul. Limanowskiego. Zaproszono także kwestujących. Pełny kościół ludzi. Atmosfera wyjątkowa.
Kwesta w tym roku także była wyjątkowa. Zebraliśmy ponad 48,5 tys. zł.
To już piąty rok mojego kwestowania na cmentarzu rzymskokatolickim w Radomiu.
Nieustannie zadziwia mnie fenomen tradycji tego święta.
Rokroczne tłumy ludzi, bogactwo grobów. Na chodnikach porozstawiane kramy i stragany.
Sztuka wymieszana z kiczem. Istota świąt wchłonięta przez swoisty odpust.
Bywało, że wątpiłam w szczerość tłumu, jedynie hojne datki do puszki ratowały moje kwestowania.
I oto właśnie dziś uświadomiłam sobie, jak szczególnymi pracodawcami są zmarli.
Nie kiwną nawet palcem, a wszystko idzie zgodnie z harmonogramem.
Kwiaciarze mają swoje terminy na wyprodukowanie kwiatów, producenci zniczy prześcigają się w pomysłach na znicze, pojawiają się gipsowe figurki, nie mówiąc o marmurowych grobach i nagrobkach. Odwiedzający groby na czas zdążają przyjeżdżać nawet z najdalszych zakamarków świata. Można usłyszeć muzykę, zakupić ciekawą literaturę. I zapewne wiele by jeszcze można wymienić kooperacji związanych tym wyjątkowym świętem.
Ktoś powie, że to nie ma sensu.
Ma.
To właśnie ci „milczący pracodawcy”, bywa że jako jedyni, podają nam niewidzialną rękę ….