Oj, kryzysowo, kryzysowo i obawiam się, że lepiej nie będzie.
Właśnie podsumowałam kolejny 19. rok pracy na własny rachunek. Chwalić się nie mam czym, prognozy też nie są różowe. Od trzech lat obroty „zjeżdżają” po 10-procentowej równi pochyłej. Staram się nie myśleć, jak będzie wyglądało ich zderzenie z poprzeczką kosztów.
Wielkiego huku i echa pewnie nie będzie, bo komu on potrzebny. Przecież to tylko zwykły malutki prywatny osiedlowy sklepik.
Jeszcze kilka lat temu na moim osiedlu było ich więcej. Był drugi warzywniak, był jeszcze jeden spożywczy, była kwiaciarnia,cukiernia.
Od stycznia tego roku nie pracuje kolejny chemiczno-kosmetyczny. W aptece mniej aptekarek. W sklepach mniej klientów.
Rynek drobnego handlu detalicznego kurczy się.
Ale, jak to się mówi, w przyrodzie nic nie ginie tylko zmienia właściciela.
Powstają sieci, w sklepach coraz więcej obcojęzycznych towarów. Na dodatek tanio i ładnie zaprezentowanych. Ciepło i muzyka, zachęcające do kupowania promocje. Wszystko razem wabi, kusi, nęci i ….
Raid.