ACH CI WYBORCY

Takie powyborcze babskie filozofowanie na temat wyników wyborów i pretensji do PSL, które osiągnęło wysoki wynik (z wyjątkiem mojego Radomia).
Po pierwsze: SZCZĘŚCIE. Nie od dziś losuje się numery komitetów wyborczych. Bardzo się cieszę, że w tych wyborach szczęście miało PSL (przypomnę – PSL otrzymało Nr 1), bo który komitet nie chciałby mieć „jedynki”. Myślę, że nie można mieć pretensji do PKW za tę zaistniałą sytuację.
Po drugie: MARKA NAZWISKO KOSZTUJE. Nie od dziś komitety wyborcze „używają” znanych nazwisk przy tworzeniu list wyborczych. U nas w Radomiu z listy PiS w okręgu nr 1 kandydowała Katarzyna Dorota Wróbel. Osoba publicznie mało znana, ale do rady dostała się, osiągając trzeci wynik na swojej liście. Okazało się, że mylono ją z poseł Marzeną Dorotą Wróbel, która do rady nie kandydowała, a jedynie na urząd prezydenta . Podobnie było z Dawidem Ruszczykiem, bratankiem Leszka Ruszczyka, który nawet nie będąc członkiem PO dostał się do rady. Myślę, że nie można mieć pretensji do PKW za zaistniałą i tę sytuację.
Po trzecie: KOMISJE WYBORCZE. Każdy komitet wyborczy delegował swoich przedstawicieli do wszystkich komisji wyborczych. Bywało, że Miejska Komisja Wyborcza musiała nawet przeprowadzić dodatkowe losowanie z uwagi na nadmiar przedstawicieli. W wyniku tego PSL nie miało swoich przedstawicieli w kilku komisjach wyborczych. Sądzę, że w komisjach wyborczych delegaci patrzyli sobie na ręce i tu machlojek być nie mogło.
Po czwarte: INFORMACJA. Uważam, że informacja o sposobie głosowania była wystarczająca, ale dla ludzi przygotowanych do wyborów. Dla części społeczeństwa, które na co dzień nie interesuje się polityką nawet na szczeblu bardzo lokalnym – mogła być niewystarczająca. Prezydent i Miejska Komisja Wyborcza są organizatorami wyborów. To oni również odpowiadają za informację, za jej braki i niedostatki. Sygnalizowałam o tym na moim blogu jeszcze przed wyborami (ale jaka władza czyta zwykłego człowieka?).
Po piąte: RADOM. Moje PSL w Radomiu nie otrzymało mandatu. Jakoś nikt na naszą korzyść nie chciał się pomylić.
Po szóste: NAUKA. Nie udawajmy. Wprowadzony system szkolnictwa, sprawdzanie wiedzy przez system testów, nie czytanie instrukcji (pouczeń), braki w czytaniu ze zrozumieniem – też mogły wpłynąć na wynik wyborów.
Po siódme: KARTY WYBORCZE. Niestety – dla części społeczeństwa mogły sprawić trudność, ale gdyby użyto języka za przewodnika, nie byłoby problemu. Może pewność siebie zawiodła?
Uczymy się na błędach. Najlepiej na własnych. A wyborca? Cóż – na pstrym koniu jeździ i też ma do tego prawo. Wiem z własnego doświadczenia. Lekarstwo bywa gorzkie. Trucizna zawsze słodka.