Uległam grypie. I to tak mnie powaliła, że wczoraj leżałam odłogiem cały dzień w łóżku.
Zdawało mi się, że skoro mam trochę „wolnego czasu ” to podciągnę trochę Stary Testament,
bo czytam go od roku metodą od deski do deski po kilka stron dziennie i zaledwie doszłam do
Księgi Hioba. Ale skądże. Literki małe, oczy jakby też nie do czytania.
Została mi więc telewizja. Akurat trafiłam na retransmisję posiedzenia Rady Miasta w sprawie absolutorium dla prezydenta Kosztowniaka. Załapałam się od momentu jak pani skarbnik prezentowała swoją pracę pełną liczb, terminów – przyznam, że nie znam się na tym. Ale wysłuchałam. Potem prezydenKosztowniak przekonywująco uzasadniał swój sukces, czyli wykonanie zadań. Za nim jeszcze jego wiceprezydenci. Potem były wypowiedzi klubowe. Zaczął najmniejszy, bo 1-osobowy KR czyli radny Kluziński i tak po kolei do najwiekszego czyli do PIS. Ciekawe było, a najciekawsze to to, gdy radny Fogiel powiedział, że tak naprawdę to absolutorium to tylko taka polityczna ocena pacy prezydenta. Ja zrozumiałam to oczywiście po swojemu, a mianowicie, żeby pan prezydent nie popadł w samozachwyt opozycja musi go skrytykować, bo to jej prawo i obowiązek. I myślę, że dobrze zrozumiałam. Dobra krytyka jest wsakzana, bo jest twórcza.
Potem nastąpiła część zwana dyskusją. I tu mnie trochę się nie spodobało. Chętni do dskusji
zgłaszali się przez podniesienie palca do góry. Zapisujący pisał odczytywał, ktoś mu przerywał, więc pisał, odczytywał i
jeszcze raz odczytywał. Bałagan. Więc może by tak panowie radni następnym razem
staneli w kolejce do zapisu. Byłoby wiadomo, kto i po kim chce zabrać głos, i nie
zarzucanoby prowadzącemu obrady radnemu Wójcikowi manipulacji. No, ale jakoś tam dyskusja się zaczeła. Każdemu dano po pięć minut mównicy.
Radny Rejczak.
Przyznam, że od dawna nie słyszałam takiego wystąpienia.
Przypomniało mi czasy PRL. Może radny chciał się pokazać swoim wyborcom, bo
była telewizja? Nie rozumiem, czemu miał służyć jego głos. Może dobrze, że był
pierwszy, bo zostałby niesmak, gdyby był ostatni.
Radny Bocheński.
Przekonywał, że powinniśmy walczyć o samodzielne województwo radomskie. Panie radny. Popieram i pewnie wiele osób popiera ten pomysł, ale tu jeż potrzebny bardzo mocny lobbing.
Radny Pszczoła.
Poruszył nasze drogownictwo, czyli temat mi bardzo bliski, jako że nadal czuję się drogowcem, choć już nie pracuje w tej branży. I tu radny ma rację, że Radom jest rozkopany. Na pewno będzie po remoncie ładniejsze, czy drożniejszy?
Działania prezydenta w tym zakresie, są podobne do moich, kiedy to trzeba było zagospodarowywac przestoje.
Jako front zastępczy. Tak samo robię w domu, jak nie mam pomysłu,
albo kasy na grubszą robotę to sprzątam. Tak samo podchodze do tematu naszych
rozkopanych ulic. Szkoda tylko, że to nie są te ulice które koniecznie potrzebują
jakiegos remontu, tylko te wybrane przez prezydenta na wizytówkę miasta.
Ludzi boli serce, jak to widzą. Nazwą to niegospodarnością. Do niektórych domów nie da się dojechać, a są to domy postawione przez nich wielkim wysiłkiem. To oni są dla nas wizytówką miasta. I im należy się pierwszeństwo i pomoc. Czy przebudowa placu
przed urzędem, która wywołała tyle dyskusji jest niezbędnie konieczna? Może to miał byc zakamuflowany parking dla urzędników?
Takie słyszy się głosy mieszkańców.
Myślę, jednak że mamy to już za sobą, że w końcu pójdziemy w inwestycje, a nie modernizacje, a jest to różnica. radny Pszczoła wspomniał także o braku kadry „unijnej”.
No cóż. Pewnie powyjeżdzali, bo nie znalazły się dodatkowe miejsca pracy w urzędzie.
Radny Kordzinski
Radnemu nie podobała się komunikacja z górą. Nam też się nie podoba, że radni, prezydenci i parlamentarzyści nie umieją się dogadać, ale to jednak przede wszystkim pukac powinni nasi urzędnicy. To oni powinni obnażać wszelką prawde o pracy naszych
parlamentarzystów. Od kogo, jak nie od nich uzyskamy informację na rzecz przyszłych wyborów.
Radna Półbratek.
Ja tez bardzo kocham dzieci. Ale dzieci to nie tylko słodkie niewiniątka, nasze pociechy, cukiereczki. Dzieci to nasza przyszłość. To one staną do dzież i będą wyrabiać chleb,
gdy my od nich już odejdziemy. To one nam go wypieką i o tym trzeba wyraźnie
i wprost mówić. Zabrakło mi wyraźnej determinacji ze strony radnej.
Radny Woźniak.
Stary wyjadacz można powiedzieć. Już wiele kadencji ma za sobą i wie co mówi.Boli go,
że prezyden poobstawiał najważniejsze stołki swoimi. Może musiał. Każda ekipa podobno
musi. Dlatego też trochę mnie ten głos zdziwił, jak na starego wyjadacza. Myslę, że nie miał
pomysłu na swoją 5.minutówkę.
Radny Karas.
Podziwiam go za bloga, za jego sumiennosc i pracowitośc w jego prowadzeniu. Myslę,
że jest dobrym źródłem informacji dla polityków i dla gazet. Wiadomości z pierwszej ręki.
Sąd ma tyle wejść na swojego bloga. Daleko mi do niego. Ale się ciesze, że jest Karaś.
Fajny chłop. Też w radzie nie poaraz pierwszy. I jak zawsze – o sporcie. Cieszę, że radny tak skutecznie uprawia swoją dziedzine sposrtu. Wiadomo, nie zawsze są zwycięstwa,
ale trzeba walczyć. Trzymam za radnego i jego walke kciuki. Szkoda, że nie mamy w radzie muzyka.
Radny Marcinkowski.
Nie chciał specjalnie wytykac błędów Kosztowniakowi, bo zna ten chleb, ale choć chwilę poświęcił sobie, czyli co Kosztowniak dostał od niego. Panie Prezydencie. A mógł Pan postawić szkołę muzyczną i miały Pan swoję perełkę. A tak nie ten majster co zaczął tylko ten co skończył. Czy Kosztowniak?
Radny Kowalski.
Jestem bardzo wrażliwa na słowa. Zagrzmiał tak cyt. „Podniesienie ręki na budźet…”.
Kiedyś o podobnym nastroju przemawiał Gomułka. Kto tu podnosi rękę. Czy krytyka to bron palna? Do tego w połączeniu z tym „czytaniem ze zrozumieniem”. Dyskomfort. Może radny powinien swoje wystąpienia przygotowywać na piśmie, ze zrozumieniem i nie musiałabym wysłuchiwac dyktatorskich tonów.
A swoją drogą, często myslę, że uczniowie w szkole powinni uczyc się czyatć
oprócz opasłych lektur także drobne instrukcje, a codziennośc byłaby łatwiejsza.
Radny Wędzonka.
Panie radny. Apeluję do Pana. Złóż Pan mandat, wstydu oszczędź. Zakpił Pan ze wszystkich ludzi ciężkiej pracy, z tych co nad ziemią, pod ziemią i na lądzie. Z tych co w Radomiu, w Polsce i za granicą, z tych którzy przez nieudolnosc władz musieli opuścić swoje rodzinne gniazda.Złóż Pan mamndat, proszę.
Radny Fiszer.
Nie wiem, czemu mu było tak przykro, że został radnym?
Radny Kluzinski.
Jest pod moją szczególną obserwacją. Jak mam okazje oczwiście.
Wsłuchuję się w głosy mieszkańców na jego temat. Patrzę jak się prezentuje, jak się porusza, jak rozmawia , o czym mówi. Nie jest moim dzieckiem, ale jest moim fanem.
Mówił o lobbingu. Tak. KR ma już doświadczenie w lobbowaniu. Pamiętam, jakinternetowy „izox…” namawiał internautow do wysyłania meili do prezydenta Marcinkowskiego w sprawie lotniska. Nawet sam zrobił strone internetową na rzecz lotniska. Także poprzez skuteczny lobbng uruchomiono linię kolejową do Tomaszowa.
Kiedys tez akcja w internecie, żeby Radom promować, tezbyliśmy w czołówce. Myślę, że ma rację. Kupą mosci panowie.
Radna Morgan.
Tak. Będą nasze dzieci wracac z emigracji. Jednym się powiodło, innych zjadała tęsknota, innym zwyczajnie nie udało się. Bo gdzie mają wracać juak nie
do swoich rodzinnych gniazd. Tylko my się musimy do tego bardzo dobrze przygotować,
żebyśmy nie musieli dzielić zapałki na czworo, żeby nasze dzieci nie utonęły we własnych łzach. Musimy zadbać o miejsca pracy dla nich, albo choć o dobry start. Żyby urzędy były dla nich przyjazne i my sami także. Bo powtarzam, to nie ich wina, że wyjechali. To nasza
wspólna sprawa.
Na zakończenie.
Do dyskusji nie włączyli się parlamentarzyści, którzy byli na sali. A szkoda.
Dziękuję tym, którzy wytrwali i doczytali mojego bloga do końca. Pozdrawiam serdecznie
PS.
Chyba dwóch głosów nie omówiłam, ale odbierałam telefony i nie słyszałam.