„ZBAWCY EUROPY”

Zaczęła się kampania wyborcza do Europarlamentu.
Kandydaci na europosłów  jak pawie w okresie godowym.
Stroją piórka, trzęsą kuprami, tańczą na wodzie, mamią, kuszą, nęcą, wabią…
także grożą, krzyczą, straszą…

Właśnie mija tydzień od debaty dziesięciu mazowieckich „asów”.
Zdawałoby się, że sposób na wybranie pewniaka, najlepszy.

Tymczasem w tle czytam słowa ks.J.Twardowskiego:
„nie bądź pewny, bo pewność nie pewna”.

Więc ponownie przyglądam się kandydatom na moich europosłów – zbawców Europy.
Wzrok się wyostrza, słuch uwrażliwia, uśmiech wykrzywia.

I oto wyłaniają mi się obrazy pierwszych asów, ale już  w Europarlamencie.

Pierwszego asa widzę „walczącego”  z eurokomórkami. A ma ich wiele: jedna -żony, trzy – synów i jeszcze niezliczoną ilość znajomych i przyjaciół.
Drugiego asa widzę za „kratkami”. Odsiaduje wyrok wyborców.
a trzeciego, jak polskie  problemy  z rolnikami i emerytami przedstawia na zmianę – raz po hiszpańsku, raz po rosyjsku.
Obrazu czwartego asa nie widzę. Jedynie od czasu do czasu pojawia się sprzątaczka odkurzająca przynależny fotel.
Piątego asa dostrzegam z oddali, jak biedak na jednym skrzydle próbuje wzbić się w górę.
Asa szóstego widzę jakby we mgle, ale klęczącego przed unijną flagą, jak przed obrazem NMP.
Siódmego asa z trudem odnalazłam. Zakopał się w eurobibliotece i studiuje „Kapitał” Marksa.
Ósmy, nie wiem dlaczego, ale zamiast krawata, ma koloratkę. Albo ja niedowidzę.
Dziewiątego asa  zobaczyłam w stroju ogrodnika,  
zaś dziesiątego,  jak z mikrofonem się boryka.

Przyglądam się tym asom, przyglądam.
Oczom własnym nie wierzę.
Każdy jakby z  innej Polski.
Jakby nie ta sama ziemia ich wynosiła i wykarmiła.
Nie ta sama noc do snu utuliła.

I zastanawiam się …

który z nich
umie dawać
a nie brać

Żeby tylko nie dać się zwieść.