POSŁOWIE I MANDATY

Dyskusja na temat mandatów poselskich przeniosła się zapewne także i do naszych domów. Nie tylko na górze, ale także i na dole, często i w rodzinach są zdania podzielone: czy poseł opuszczający swoją partię powinien złożyć mandat?
Osobiście uważam, że tak.  Dlaczego?
 Sam pojedynczy człowiek nie znaczy wiele, żeby nie powiedzieć nic. Ot choćby nagły wypadek śmiertelny. Gdy jemu ulegnie pojedynczy człowiek, cóż. Stało się. „Sławy”  nie będzie. Ale jeśli już jest to wypadek zbiorowy – wtedy trąbi o nim cały świat. Tak samo sukces pojedynczego człowieka ma daleką drogę do sławy. Zbiorowy – krótką.
Ale do rzeczy samej.
Gdyby poseł startował samodzielnie, tak jak do senatu p. Włodzimierz  Cimoszewicz, to tematu by  nie było. 
Ale skoro  wsiadł do statku z kolegami, to przepraszam, albo płynie razem do celu, albo wyskakuje i po nim. Prosta i oczywista sprawa.
No, chyba że udowodni, że bez jego głosów partia by nie dostała się do władzy.
Ale to już trzeba siąść i przeliczyć głosy z kampanii wyborczej. 
A to już wyższa matematyka, to już nie polityka.

I tak dochodzę powoli do wniosku, że wybory do władz muszą  odbywać się poprzez obwody jednomandatowe. A skoro wybierzemy wg nas mądrych ludzi to i tam na górze będą umieli się porozumieć w ważnych sprawach. Tam na górze niech sobie organizują kluby partyjne, a najmocniejszy trzyma ster.  Skończy sie u nas kumoterstwo, a i z wyborcami zaczną sie posłowie liczyć.