1 LISTOPADA

Dziś kwestowałam także. Niedzielny wynik zbiórki był bardzo dobry, określili organizatorzy, a mnie pochwalono za najlepszy wynik. Dziś chyba też nie było gorzej, bo od trzymania puszki bolały mnie ramiona. Chyba na następny raz (może zaproszą mnie do kwestowania) założę sobie na szyję jakiś pasek. Ustawiłam się ponownie przy \”Aniele Ciszy\”. Byłam od 9 do 13. Ale dziś nie było łatwo kwestować. Tłok niesamowity. Próbowałam zachęcać ludzi do wrzucania datków prośbą, potrząsaniem puszką i uśmiechem. Ale byli i tacy, którym nie podobało się, że się uśmiecham (niepoważne uśmiechać się w takim dniu – był komentarz), potrząsanie puszką także, także prośba: \”na zabytki cmentarza zbieram… proszę… bardzo proszę\”. W tak dużym potoku ludzi do wszystkich trudno dotrzeć ( w tym względzie w niedzielę było lepiej). Ale na szczęście potok szybko przepływał i za chwilę widziało się także życzliwe twarze i niesympatyczne komentarze szły w zapomnienie.To jakby jeden temat.Inny temat, który od lat obserwuję na cmentarzach ujęłam kiedyś w wierszu, który czytałam w \”Szufladzie\”. Oto treść tego wiersza” „Prawda nigdy nie skończona Pola świec, zagony grobów kryją prawdę naszych przodków. Kryją także prawdę o nas. Zważcie, nim się tam znajdziecie…Znicze, kwiaty … góry śmieci”. Dziś, gdy kwestowałam i patrzyłam na te góry śmieci, widziałam w nich odrestaurowane zabytki cmentarza. Może nawet nie tylko ja. A w niesionych kwiatach, zza których nawet nie było widać twarzy, widziałam kolejne. Jak pogodzić jedno z drugim? Czy znajdzie się jakiś Salomon?