W sanatorium, jak w sanatorium. Przy obiedzie poznajemy się. Młody mężczyza przedstawia mi się A. Wala. Zdziwiona pytam go, skąd zna moje imię? On zdziwiony, nie rozumie o co pytam. I zaplątało się. Ale doszliśmy do swojego. Wala – jego nazwisko, a moje imię zdrobniale. On był górnikiem. Od dziecka wiedziałam jak ciężka jest i niebezpieczna praca górnika. Rodzice mówili, nauczyciele, czytało się w książkach. Ale to wszystko okazało się za mało. Dopiero A.Wala mnie uświadomił. Zdanie które pamiętam do dziś cytuję: „Gdy wychodzę do pracy, żona żegna mnie tak, jakbym szedł na wojnę na pierwszą linię frontu, a kiedy wracam wita tak jakby mnie wieki nie widziała. Zawsze ze łzami. I tak jest codziennie”. Było to ponad 20 lat temu. Od tamtej pory dla mnie każdy górnik jest żołnierzem.