TURKUSOWY SZLAK – część 18

Minęłyśmy skrzyżowanie z krzyżem (zdjęcie 186). Jakże swojskie, jakież prawdziwe. Idziemy miejską ulicą, a jakby przez wieś. Na końcu „wsi” pies nas obszczekuje. Biegnie za nami kilka metrów (oczywiście cały czas szczekając na nas) aż „odprowadził” nas do lasku. A sklepu nie widać. Pewnie młodzieńcy mieli na myśli Rajec. Idziemy więc dalej zielonym szlakiem do Rajca Letnisko. Piękny szlak. Na spacery idealny. Idziemy oddychając pełnymi płucami. Jednak po ok. 10 minutach błogiego spokoju „na baczność” znów postawiły nas psy. Naprzeciwko nas młody mężczyzna prowadził na smyczy dużego wilczura, a dwa małe biegały dookoła niego głośno szczekając. Jakoś nas nie pogryzły. Powoli piękny lasek spacerowy zamieniał się w mokradła. Musiałyśmy zdjąć buty. Szłyśmy przez jakieś szuwary, przez wysokie pokrzywy, aż znalazłyśmy miejsce odpowiednie na postój (zdjęcie 187). Godz. 10.15 – Postój i II śniadanie, a właściwie dokończenie pierwszego zajęło nam 20 minut. Jeszcze udało się zrobić zdjęcie na „wiatraki” (zdjęcie 188) i na strumyk, który musimy przejść wychodząc dalej w trasę zielonym szlakiem (zdjęcie 189). Stwierdzamy, że zielony szlak oznakowany na naszej mapie schodzi nam z trasy. Wprowadza nas w uliczki Rajca Letnisko. Idziemy ulicami pułkownika Zygmunta Adama Chmielińskiego i radomskiej malarki Haliny Hermanowicz, aż dochodzimy do ul. Kozienickiej.
Idąc wzdłuż tego osiedla, gdzie z jednej strony las, a z drugiej ciek wodny, na myśl mi przychodzi książka ” Wyspa kobiet” radomskiej pisarki, poetki Teresy Ewy Opoki, którą niedawno skończyłam czytać. Autorka pokazuje w niej smutną, dramatyczną wręcz historię małżeńska Barbary i Kamila.
Barbara, nękana psychicznie przez męża, boi się przeprowadzki do domu za miastem…
Zasugerowane książką przyglądamy się tym pięknym domom. Na furtkach tabliczki „Solid Security”, psy warujące przy furtkach i żywej duszy na podwórku. Wszyscy w pracy?
Dochodzi jedenasta. Za nami 12 kilometrów wędrówki i ponad 4 godziny na nogach.
Kocham Radom.

Cdn …