TURKUSOWY SZLAK – część 10

Godz.13.30. Wchodzimy na leśną ścieżkę, której nie ma na mapie. Po lewej stronie gospodarstwo (zapewne janiszewskie), gdzie koparka rzuca jakimiś ciężkimi elementami. Echo niesie się w las. Ale trudno. Rozglądamy się , gdzie by było najwygodniej rozłożyć się z plecakami. Jednak musimy ubrać się w bluzki. Tak gryzą komary. No to drugie śniadanie (zdjęcia 130, 131), a właściwie dokończenie pierwszego i chwila na uzupełnienie zapisków. Komary nie dają spokoju, więc szybko zjadamy nasze resztki i wyruszamy w trasę. Według mapy do końca Lasu Kapturskiego około kilometra drogi. Idziemy bardzo szybko opędzając się od komarów (nie pomyślałyśmy, żeby wziąć jakiś „Off” przeciw komarom). No i mapa nam się skończyła. Wychodzimy z lasu, jest jakaś dróżka, może to jakaś linia graniczna Radomia. Przed nami ( na mapie) na północ i na wschód zabudowania Wólki Klwateckiej – należącej do Radomia, na zachód teren Klwatki Szlacheckiej, już należącej do gm. Jedlińsk, nie do gm. Zakrzew. I do tego ulica Klwatecka wspólna dla tych „klwatek”. W głowie się mieszają te „klwatki”.
Już godzinę idziemy tak „na nosa” prosto na północ do ul. Klwateckiej. Nawet krowa nam się przygląda, co my na jej łące robimy (zdjęcie 132). Przeszłyśmy po byle jakim przepuście przez rów ( zdjęcia 133, 134) i dalej po prostu przez pole, w końcu „wylądowałyśmy” na oczekiwanej ul. Klwateckiej. Zachmurzyło się od północnego zachodu i ochłodziło. Może będzie padać? Gdyby coś, to wsiadamy na końcowym w autobus „21” i wracamy do domu. 20 km drogi mamy za sobą. To jakby 1/3 trasy, więc już sporo za nami. Ale idziemy. Najpierw na końcowy autobusu „21” (zdjęcie 135). Wzdłuż ulicy piękne zabudowania, jak pałace. Ładna ulica, wyasfaltowana. Dochodzimy do pętli autobusowej. Jest nawet wiata dla podróżnych. Ładne domy, ładna ulica, więc i komunikacja nie może być gorsza. No i te trzy ulice Klwateckie, które rozchodzą się w trzy różne strony. Nawet nie próbowałyśmy rozszyfrować numeracji domostw. W pobliżu kapliczka (zdjęcie 136), ale już na terenie Klwatki Szlacheckiej. Może ona strzeże tych rozstajnych dróg? Idziemy jakby do końca ul. Klwateckiej (tą na północ). Wstępujemy do klwateckiego sklepiku spożywczego po miętusy, a tak właściwie, żeby zapytać o drogę. Ładny sklep. Dużo towaru. Taki wiejski markecik. Najbardziej podobał mi się zegar sklepowy. Sprzedawczyni nawet wyszła ze sklepu, żeby nam pokazać, która to ul. Orkana. Pokazała nam też, gdzie się kończy Radom.
Skończyła się także droga asfaltowa, na horyzoncie długi kawalek drogi gruntowej.
Teraz będzie nam towarzyszyć gmina Jedlińsk.
Kocham Radom

cdn…