Godz. 16.20. Przeszłyśmy przez E77. Bardzo ruchliwa jest ul. Warszawska. Żeby dojść do ul. Rataja musiałyśmy iść przez teren jakiejś bazy samochodowej. Na dodatek stały tam ciężarowe samochody z kruszywem, bowiem gmina Jedlińsk buduje krótki odcinek ul. Rataja, choć ulica należy do Radomia. To jakieś 100 m, bo na takim odcinku graniczy z Radomiem. Ale buduje, bo przy niej siedziby swoje mają ważne firmy, które podatki płacą dla gminy. Więc gminę stać na taki gest wobec podatników. Robotnicy drogowi z nami nawet trochę dowcipkują. Pracują walce drogowe firmy AS. Miły dla mnie widok, jako że w drogownictwie przepracowałam 18 lat.
Muszę odpocząć. Na bardzo krótko przysiadłyśmy na niespełnionym fundamencie (zdjęcie 145). Ktoś miał ogrodzić sobie działkę, może za drogie były podatki i nie skończył? A może miała to być jakaś inwestycja i nie wyszła? Fundament niszczeje, pieniądze poszły się paść. Tak bywa.
Decydujemy się, że dojdziemy do przystanku „12” i pojedziemy do domu.
Tak więc idziemy dalej ulicą Rataja, z niespodziankami ( a może i już nie niespodziankami) (zdjęcie 146), ale już ulicą gruntową. Mijamy „Rodzinne Ogrody Działkowe”, gdzie ma swoją działkę moja przyjaciółka Zosia F., ale u niej jeszcze nie gościłam, choć już wielokrotnie próbowałyśmy się umówić. Aż wchodzimy w tereny leśne. Na mapie przystanek końcowy „12” jest przy SITA. Pomyślałyśmy, że musimy znaleźć jakieś przejście. Na mapie jest zaznaczone jakby przedłużenie ul. Zielonego Sztandaru, ale mapa nam się kończy. Jak daleko jeszce na północ jest Radom? Nie wiemy. Nie przygotowałyśmy tego tematu. Trudno.
Zdecydowałyśmy, że przejdziemy przez jakiś plac budowy, a raczej prefabrykatów wielkowymiarowych (zdjęcia 147, 148). Trochę jak intruzki przeszłyśmy ten teren. Nikt nas nie zatrzymał. Nawet psy nie szczekały, tylko spały. Co się dziwić – dawno po godz.15. Wyszłysmy na ul. Witosa. Na miejscu stwierdziłyśmy, że końcowy „12” jest jeszcze dalej. Może jeden przystanek, może dwa. Jeszcze jeden przystanek, choć już nogi bardzo bolały, w stronę końcowego doczłapałam (zdjęcia 149, 150, 151). Czy to będzie końcowy okaże się, jak rozpoczniemy drugą część naszego „turkusowego szlaku”.
Godz. 16.50 – odjeżdżamy do domu. Jedziemy ok. 40 minut. Oj, ciężko było wyjść z autobusu, ciężko. Kijki bardzo się przydały. Jeden dzień przerwy i wracamy na trasę.
Kocham Radom
cdn…